Tego dnia wstajemy bardzo wcześnie. Jesteśmy w grupie, która wyrusza spod Salto Angel jeszcze przed wschodem słońca. Część z nas musi zdążyć na samolot wylatujący z Canaimy koło południa, a pozostali to ochotnicy, którzy dnia poprzedniego przedawkowali promieni słonecznych.
Tego dnia daje się wyczuć u przewodnika i sternika łodzi pośpiech, który był również, w mniejszym stopniu, odczuwalny dnia poprzedniego. Do obozu pod Salto Angel dochodzimy na kilka minut przed zachodem słońca. Dopływamy do pierwszego niebezpiecznego miejsca, które podobnie jak w górę rzeki, obchodzimy na piechotę. Pozostałe dwa przepływamy łodzią.
Do Canaimy docieramy około godziny 10:00, gdzie czeka na nas śniadanie. Spakowani, odlatujemy awionetką, prowadzoną przez pilota czytającego gazetę, w kierunku Santa Eleny.